niedziela, 22 grudnia 2013

Chapter two:

Caren's Pov

  Przełknęłam głośno śline próbując się nią nie zaksztusić. To ten sam koleś co szukał mojego ojca. Poznałam po ciemnym ubraniu jego seksownym głosie. Czekaj, CO?.. Był ubrany w skóre i ciemne jeansy. Wyglądał.. niebezpiecznie? Przez tylko lampę świetlną mogłam ujrzeć jego rysy twarzy. Był cholernie przystojny. Miał miodowe włosy, które były w 'seksownym nieładzie'. Usta w kształcie serca, oh jezu idealne do całowania. Boże, stop Caren.  To trochę jak seksowne, złe, przyciągające niebezpieczeństwo.
- T-to zznaczy? - odchrząknęłam leciutko. - W czym mam ci pomóc? - Dodałam spoglądając w jego czekoladowe tęczówki.
- oh, kotku czy ty się boisz? - zapytał z nutką rozbawienia w głosie. Bałam się? Nie wiem. Głównie to nie miałam czego, bo nie znałam go, ale on do cholery szukał mojego ojca. Skąd mam wiedzieć czy jestem bezpieczna? i czy mój Tata jest?  Chyba dramatyzuję. Naoglądalam się za dużo filmów.
- A powinnam? - Zapytałam odważnym tonem, choć w środku byłam malutka. Może niedosłownie.
- Powinnaś - szepnął mi na ucho. Odruchowo odsunęłam się, a moje oczy zalśniły. Dobra w takim razie boję się, ale zagrajmy w grę. Trochę się z nim pobawię. Tym razem ja się do niego przybliżyłam tak , że nasze twarze dzieliły centymetry.
- W takim razie drże cała ze strachu - szepnęłam , wprost jego usta i powoli odsunęłam się delikatnie zachaczając ręką po jego torsie. Wow to nie było podobne do mnie. Ku mojemu zaskoczeniu złapał mnie za biodra i powiedział szybko.
- Zabawiłbym się z tobą, ale jestem cholernie zmęczony i potrzebuje tylko informacji - Urwał - gdzie jest hotel.
Prychnęłam w odpowiedzi i wyrwałam się z jego ucisku. I w tym samym rozluźniłam się, że nie pyta o informacje o moim ojcu lub nie dopytuje jak się nazywam.
- Chyba nie myślałeś, że jestem dziwką? - odpowiedziałam o oktawę głosniejszym głosem, zakładając w tym momencie ręce na ramiona. W środku trzęsłam się jak galareta.
-  Naprawdę myślisz, że mnie to obchodzi? - zapytał obojętnie z zażenowaniem. Mam ochotę przyjebać mu w tą piękną buźke. ugh.
- Hotel Last wish na St. Combirgon. - Również odpowiedziałam bez żadnych emocji. Ten tylko przechodząc szturchnął mnie w ramię. Bez żadnego 'dziękuje' ani 'pocałuj mnie w dupe' nagle krzyknęłam kiedy się oddalał.
- Co zrobił ci Tom Perez, że go szukasz? - nie, nie, nie , ja tego nie powiedziałam. Boże!  W myślach kopnęłam się porządnie w twarz. Już po mnie. Chłopak momentalnie się zatrzymał i odwrócił się w moją stronę. Mimo odległości mogłam wyczytać z jego ust jak szepcze 'Bingo'

 Justin's Pov

- Oh, kotku rodzice cię nie nauczyli, że nie wolno podsłuchiwać? - zapytałem robiąc kolejny krok w jej strone. Brzmiałem spokojnie, choć w środku wrzałem. Ta laska go znała. Kto wie może nawet była jego rodziną.  Widziałem w jej oczach strach i jak jej ręce się trzęsą. Właśnie tak, bój się mnie kochanie.
- T-to było przypadkiem, nie chciałam. - Odpowiedziała wzdychając.
- Kontynuuj - odparłem
- To ja ci kurwa zadałam pytanie. - warknęła do mnie patrząc w inną stronę. Zły ruch.
- Posłuchaj mnie uważnie królewno - złapałem ją za ramię stopniowo uciskając coraz mocniej - Nie będziesz do mnie mówiła takim tonem, bo teraz jestem miły. Nie wiem jak kurwa będzie jeśli nie użyjesz swojej buźki do szybkiego gadania. - Każde moje słowo było przesiąknięte groźbą. Zadrżała, czyli podziałało. zachichotałem.
- Po prostu wiem, że był kierowcą mojego wujka. Widziałam go może 2 razy na oczy, a zainteresowało mnie to bo dawno go nie było. - Odpowiedziała nieco wyciszonym głosem z głową spuszczona w dół.
- Był? Poczekaj, jak dawno go nie było? Ale ma rodzine tak? - Dopytywałem się rzucając co chwile pytania pragnąc więcej wiadomości.
- Woo, spokojnie mówiłam, że nie wiem nie znam go dobrze. - Przebierała z nogi na noge, jakby się denerwowała. Jeśli ta suka kłamie,nie chciałbym być w jej skórze.
-  Za to twój wujek na pewno wie. - zmarszczyłem brwi czekając na odpowiedź Szatynki.
- Nie żyje. - Podniosła głowę jakby czekając na moją reakcje.
- Radziłbym ci mówić prawdę - syknąłem odchodząc. Sięgnąłem do kieszeni po telefon i zadzwoniłem do chłopaków, żeby przyjechali po mnie. Sprawdzę to co mówiła ta dziewczyna. I tak jesteśmy duży krok do przodu. Zaczyna się niezła zabawa.

_________________________________________________________________________________
Witam was kochani, mamy już DRUGI rozdział. Przepraszam za niego. Wiem, że nie jest idealny, i nieco krótszy od poprzedniego, bo pisałam go w pośpiechu i na dodatek po raz drugi. Za pierwszym razem wszystko mi usunęło, bo mój komputer odwala. Więc przepraszam za późną pore i  obiecuje, że trzeci, omg JUŻ trzeci rozdział będzie mam nadzieje lepszy i dłuższy!!! Widzimy się za tydzień :* Rozdział nie sprawdzony

niedziela, 15 grudnia 2013

Chapter one:

 Jezu, jęknęłam cicho, kiedy po moim pokoju rozległ się nieprzyjemny dźwięk budzika, co oznaczało.. szkołe. Jeszcze tylko tydzień i moje urodziny. Co oznacza, że na chwilę oderwę się od rzeczywistości. Choć szanse są marne na jakąkolwiek imprezę. Rzecz jasna mój Ojciec chyba nie pamięta, że też był kiedyś młody. Zresztą nieważne.  Ugh, więc szkoła. Tak jest do dupy. Nie mam tam przyjaciół. Moja przyjaciółka Alex chodzi do 2 liceum, ja niestety jeszcze do ostatniej 8 klasy podstawówki. Jeszcze pare miesięcy zostało mi do lieceum Może i mam tam znajomych, ale nie ufam im. Mało komu ufam, po tym jak skończyłam moją słodką 6 letnią przyjaźń z Kaylą, zresztą nie ma o czym gadać, już nie. Z moich myśli wyrwał mnie tata, który wszedł do pokoju, oczywiście bez ostrzeżenia i  zapewne po laptopa. Dzień jak codzień.      
- puka się. -  warknęłam na niego i wstałam z łóżka przecierając oczy.                                                          
- Ta,  od kiedy mam pukać do swojej własnej córki? - zapytał z kpiną i wziął laptopa z biurka                      
- Zacznij od teraz - fuknęłam z ostrzegawczą miną. Dziś mam zły dzień, co oznacza żeby lepiej mnie nie dotykał, nie mowił i najlepiej nie oddychał.  Sama zdziwiłam się że wydostało to się z moich ust. Jakoś często nie sprzeciwiam się tacie. Raczej jestem z tych grzecznych i poukładanych córeczek.                          
 - Ton - syknął i wyszedł nie zamykając nawet drzwi. Spojrzałam na zegarek, widniała godzina 6:55 pośpiechem weszłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Zrzuciłam z siebie ciuchy i wskoczyłam pod prysznic. Pierwsze, zimne krople, które wydostały się z prysznica spływały po moim ciele. Zadrżałam i sięgnęłam po żel. Obmasowując ciało myślałam,dlaczego do cholery nie mogę wyjść jak reszta nastolatek? Chwila już pamiętam. Moja kochana starsza siostrzyczka przegięła w młodych latach. Dlatego trzymają mnie w klatce w każde weekendy,kiedy moi rówieśnicy piją do upadłego,palą i uprawiają seks. Rozumiem, że chcą mnie od tego odciągnać tylko, że ja mam ochotę tylko potańczyć do dobrej muzyki i ten jeden raz spróbować czegoś innego niż siedzenie przed komputerem w piątkowe wieczory. Mam ochotę też się zabawić, i może trochę zaufania mi się należy. Jęknęłam w myślach. Wyszłam z kabiny, wycierając się ręcznikiem. Sięgnęłam po szczoteczke i w pośpiechu umyłam zęby.  Spojrzałam w lustro i zauważyłam lekkie wory pod oczami które zakryłam delikatnie korektorem. Włosom pozwoliłam upaść na moje ramiona. Wbiegając do pokoju wyjęłam z szafy szare legginsy oraz czerwony sweter z literką C. Weszłam do kuchni, nasypałam płatki do miski i polałam je mlekiem. Usłyszałam otwierane drzwi, z których wyszła roztrzepana mama.

- Hej. - Zaśmiałam się widząc ją zaspaną                                                                                                    
- Um. Hej, Caren chcesz kanapki do szkoły? -  odpowiedziała z przymrużonymi oczami. Moja mama jest mega wyluzowana, a jak próbuje być poważna to mnie aż to śmieszy. Nie to co mój tata.                            
- Wiesz, że nie jadam w szkole.  -  odpowiedziałam bez emocji. Westchnęła i poszła z powrotem do sypialni.  Spakowałam książki do torby  i na nogi nałożyłam moje czarne martensy, na plecy narzuciłam ciemną, zieloną kurtkę. Nie nawidzę zimy. Nie nawidzę śniegu. Zerkając na zegarek wyszłam z domu. Była juz 7:53. Do szkoły dochodzę w 10 minut,nie dlatego że mam blisko od domu. Tu wszędzie jest kurwa blisko. Co prawda Danaville jest uznawane za miasto, jak najbardziej, ale dla mnie to  za mało. Marzę o wielkim mieście. To ostatni rok gimnazjum, co oznacza że zbliża się liceum. Wyjeżdżam stąd do mojej siostry Ashley. Obecnie kończy studia w Nowym Yorku. Zajebiście spóźnie się. Wbiegłam do szkolnej szatni i powiesiłam kurtkę. Wbiegałam na pierwsze piętro i omało się nie zabiłam. Rzadko się spóźniam, prawie w ogóle jestem dobrą uczennicą. Jakkolwiek oklepanie to brzmi. Każdy chłopak ma do mnie sentyment, bo uważa mnie za 'niezłą laskę' co mnie śmieszy i zlewam na to. Nieraz Chłopcy ze szkoły próbowali się do mnie dobrać, ale nic z tego nie wyszło. Ewentualnie w snach. Teraz mam fizyke, bosko. Czujecie ten sarkazm, prawda?                                                                                                                    
- Przepraszam za spóźnienie. - Powiedziałam tak jakby na prawdę mi było przykro. ups nie było.                
- Perez? Masz coś na swoje usprawiedliwienie? Na środek! - krzyknęła zdenerowowana, kochana pani Reed. Podeszłam pod tablice i domyśliłam się, że będzie mnie pytać. Śmiało suko, nauczyłam się więc mam cię w dupie. Z myśleń wyrwał mnie kolejny krzyk ze strony Pani Reed                                                          
- Zobaczymy czy się nauczyłaś! - Haha mówiłam?                                                                                    
- Proszę bardzo - fuknęłam. Zignorowała to i sięgnęła po karte zaliczeń.

 
   Mój dzień w szkole dobiegł końca. Byłam po zajęciach, czyli była już godzina 16.30. Na dworze było ciemno a ja wracałam przez te same wązkie uliczki jak codziennie, prosto do domu. Szurałam swoimi ciężkimi butami o obsypany przez śnieg chodnik, kiedy zobaczyłam czarnego Vana, z którego wychodzi trzech facetów. Zignorowałam ich i poszłam dalej, ale kiedy usłyszałam moje nazwisko odrazu się zatrzymałam.
- Jesteście pewni, że w tym mieście mieszka ten chuj Perez? - Powiedział przez zaciśnięte zęby mężczyzna. Przez ciemność nie widziałam twarzy żadnego z nich.
- Tak powiedział Patrick. - Odpowiedział obojętnie drugi. Zastanawiało mnie do cholery skąd mój ojciec ich znał, no albo oni znali mojego ojca? Stałam w miejscu, rozmyślając. Pewnie wyglądałam jak idiotka.
- Dobra jedźcie teraz do Jamesa powiadomić, że już jesteśmy,zostajemy tutaj na minimum 2 miesiące. Rozegramy to wolno i czyściutko. James nam coś znajdzie, ale dziś wchodzi w gre hotel. Ja idę teraz rozglądnąć się po okolicy. Ktoś może coś wie. To małe miasto. - Odezwał się nagle któryś z nich. Ja skręciłam w wąski zaułek żeby nikt mnie nie zobaczył, a ja wszystko bym słyszała.
- Stary wiemy tylko to, że tu mieszka i nawet to nie jest w stu procentach pewne. Zresztą jak chcesz. Jedziemy Nick. - Słyszałam jak rozmawiali między sobą. Czyli oni szukają mojego ojca? Po co? zadrżałam w myślach, kiedy nagle usłyszałam szarpaninę i krzyki
- Jak ty do chuja możesz mówić o tym tak obojętnie? - Krzyknął rozzłoszczony chłopak. - Dokładnie kurwa wiesz co zrobił nam, mojej matce.. i nie zamierzam tego zostwić! - dodał wydając z ust każde słowo przesiąknięte nienawiścią. Jak to? nic nie rozumiem. Mój Ojciec miał coś wspólnego z nimi i matką tego kolesia? Coś czuje że jak dłużej tu zostane wpakuje się w kłopoty.
- Justin, puść mnie kurwa. Doskonale wiem. Po prostu nie mamy żadnych informacji. Wyjechał bez śladu. Nie wiemy czy ma siostre, brata, żone czy dzieci. Ughh Jedźmy już Nick - Odpowiedział sfustrowany.
Czyli nie znają mnie. Lekko sie rozluźniłam. Usłyszałam odjeżdżający samochód, a ja wyszłam zza tego obskurnego garażu i ruszyłam w strone domu. Chciałam biec, cokolwiek. Byłam tak zdenerwowana, że zignorowałam brzęczącą w kieszeni komórkę. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za ręke do tyłu z taką siłą, że się zachwiałam i wpadłam na tą osobę. Czując silne podtrzymujące mnie dłonie, mogłam poznać, że to mężczyzna.
 -Witaj shawty. -  Przywitał się z chytrym uśmieszkiem na twarzy odpychając mnie od siebie. - Pożesz mi w czymś. - Dodał. Ja tylko przełknęłam śline i stałam bez ruchu...


_____________________________________________________________________________________

No więc mamy pierwszy! Nie macie pojęcia ile sprawia mi radości pisanie tego opowiadania. Wszystko powolutku będzie się rozkręcać i opowiadanie będę trzymać w napięciu. Proszę czy moglibyście komentować,chociaż jedną literką. Chciałabym wiedzieć ile osób czyta. No więc Do zobaczenia za tydzień!!

piątek, 13 grudnia 2013

Prolog

  Wodzisz spokojne życie razem ze swoimi rodzicami,  nudzi cię ta codzienna monotonność. Codziennie chodzisz do tej samej szkoły, widzisz te same twarze. Masz dość tego małego miasteczka przesiąkniętego fałszywością. Każdy cię ocenia nie wiedząc kim tak na prawde jesteś. A to może ja nie wiem kim jestem? Życie jest podobno pełne niespodzianek. Czy to prawda? Zdecydowanie tak. Tego doświadczyłam na własnej skórze. Nazywam się Caren Rozalie Perez mam 16 lat a oto moja historia. 

Hello everyone!

Hello everyone!

  Więc, zaczynam pisać bloga The-Fucked-Up-Love   Moją inspiracją jest tłumaczenie B.R.O.N.X. Mam nadzieję, że nie zanudzę was. Będę dawała z siebie wszystko:D obiecuje. Rozdziały będą się pojawiały co tydzień. Prolog pojawi się niebawem. Bardzo proszę o komentarze, to podnosi na duchu!



Tutaj macie mojego twittera oraz aska:


http://ask.fm/Warciaa

@biebstynx


Życzcie mi powodzenia!

Characters


Justin Drew Bieber
18 lat



                                       

Caren Rozalie Perez
16 lat


Rayan Bradley
18 lat

Nick Bradley
18 lat

James Black
20 lat




Zac Lincoln
19 lat



Tom Efron
18 lat