- puka się. - warknęłam na niego i wstałam z łóżka przecierając oczy.
- Ta, od kiedy mam pukać do swojej własnej córki? - zapytał z kpiną i wziął laptopa z biurka
- Zacznij od teraz - fuknęłam z ostrzegawczą miną. Dziś mam zły dzień, co oznacza żeby lepiej mnie nie dotykał, nie mowił i najlepiej nie oddychał. Sama zdziwiłam się że wydostało to się z moich ust. Jakoś często nie sprzeciwiam się tacie. Raczej jestem z tych grzecznych i poukładanych córeczek.
- Ton - syknął i wyszedł nie zamykając nawet drzwi. Spojrzałam na zegarek, widniała godzina 6:55 pośpiechem weszłam do łazienki zamykając drzwi na klucz. Zrzuciłam z siebie ciuchy i wskoczyłam pod prysznic. Pierwsze, zimne krople, które wydostały się z prysznica spływały po moim ciele. Zadrżałam i sięgnęłam po żel. Obmasowując ciało myślałam,dlaczego do cholery nie mogę wyjść jak reszta nastolatek? Chwila już pamiętam. Moja kochana starsza siostrzyczka przegięła w młodych latach. Dlatego trzymają mnie w klatce w każde weekendy,kiedy moi rówieśnicy piją do upadłego,palą i uprawiają seks. Rozumiem, że chcą mnie od tego odciągnać tylko, że ja mam ochotę tylko potańczyć do dobrej muzyki i ten jeden raz spróbować czegoś innego niż siedzenie przed komputerem w piątkowe wieczory. Mam ochotę też się zabawić, i może trochę zaufania mi się należy. Jęknęłam w myślach. Wyszłam z kabiny, wycierając się ręcznikiem. Sięgnęłam po szczoteczke i w pośpiechu umyłam zęby. Spojrzałam w lustro i zauważyłam lekkie wory pod oczami które zakryłam delikatnie korektorem. Włosom pozwoliłam upaść na moje ramiona. Wbiegając do pokoju wyjęłam z szafy szare legginsy oraz czerwony sweter z literką C. Weszłam do kuchni, nasypałam płatki do miski i polałam je mlekiem. Usłyszałam otwierane drzwi, z których wyszła roztrzepana mama.
- Hej. - Zaśmiałam się widząc ją zaspaną
- Um. Hej, Caren chcesz kanapki do szkoły? - odpowiedziała z przymrużonymi oczami. Moja mama jest mega wyluzowana, a jak próbuje być poważna to mnie aż to śmieszy. Nie to co mój tata.
- Wiesz, że nie jadam w szkole. - odpowiedziałam bez emocji. Westchnęła i poszła z powrotem do sypialni. Spakowałam książki do torby i na nogi nałożyłam moje czarne martensy, na plecy narzuciłam ciemną, zieloną kurtkę. Nie nawidzę zimy. Nie nawidzę śniegu. Zerkając na zegarek wyszłam z domu. Była juz 7:53. Do szkoły dochodzę w 10 minut,nie dlatego że mam blisko od domu. Tu wszędzie jest kurwa blisko. Co prawda Danaville jest uznawane za miasto, jak najbardziej, ale dla mnie to za mało. Marzę o wielkim mieście. To ostatni rok gimnazjum, co oznacza że zbliża się liceum. Wyjeżdżam stąd do mojej siostry Ashley. Obecnie kończy studia w Nowym Yorku. Zajebiście spóźnie się. Wbiegłam do szkolnej szatni i powiesiłam kurtkę. Wbiegałam na pierwsze piętro i omało się nie zabiłam. Rzadko się spóźniam, prawie w ogóle jestem dobrą uczennicą. Jakkolwiek oklepanie to brzmi. Każdy chłopak ma do mnie sentyment, bo uważa mnie za 'niezłą laskę' co mnie śmieszy i zlewam na to. Nieraz Chłopcy ze szkoły próbowali się do mnie dobrać, ale nic z tego nie wyszło. Ewentualnie w snach. Teraz mam fizyke, bosko. Czujecie ten sarkazm, prawda?
- Przepraszam za spóźnienie. - Powiedziałam tak jakby na prawdę mi było przykro. ups nie było.
- Perez? Masz coś na swoje usprawiedliwienie? Na środek! - krzyknęła zdenerowowana, kochana pani Reed. Podeszłam pod tablice i domyśliłam się, że będzie mnie pytać. Śmiało suko, nauczyłam się więc mam cię w dupie. Z myśleń wyrwał mnie kolejny krzyk ze strony Pani Reed
- Zobaczymy czy się nauczyłaś! - Haha mówiłam?
- Proszę bardzo - fuknęłam. Zignorowała to i sięgnęła po karte zaliczeń.
Mój dzień w szkole dobiegł końca. Byłam po zajęciach, czyli była już godzina 16.30. Na dworze było ciemno a ja wracałam przez te same wązkie uliczki jak codziennie, prosto do domu. Szurałam swoimi ciężkimi butami o obsypany przez śnieg chodnik, kiedy zobaczyłam czarnego Vana, z którego wychodzi trzech facetów. Zignorowałam ich i poszłam dalej, ale kiedy usłyszałam moje nazwisko odrazu się zatrzymałam.
- Jesteście pewni, że w tym mieście mieszka ten chuj Perez? - Powiedział przez zaciśnięte zęby mężczyzna. Przez ciemność nie widziałam twarzy żadnego z nich.
- Tak powiedział Patrick. - Odpowiedział obojętnie drugi. Zastanawiało mnie do cholery skąd mój ojciec ich znał, no albo oni znali mojego ojca? Stałam w miejscu, rozmyślając. Pewnie wyglądałam jak idiotka.
- Dobra jedźcie teraz do Jamesa powiadomić, że już jesteśmy,zostajemy tutaj na minimum 2 miesiące. Rozegramy to wolno i czyściutko. James nam coś znajdzie, ale dziś wchodzi w gre hotel. Ja idę teraz rozglądnąć się po okolicy. Ktoś może coś wie. To małe miasto. - Odezwał się nagle któryś z nich. Ja skręciłam w wąski zaułek żeby nikt mnie nie zobaczył, a ja wszystko bym słyszała.
- Stary wiemy tylko to, że tu mieszka i nawet to nie jest w stu procentach pewne. Zresztą jak chcesz. Jedziemy Nick. - Słyszałam jak rozmawiali między sobą. Czyli oni szukają mojego ojca? Po co? zadrżałam w myślach, kiedy nagle usłyszałam szarpaninę i krzyki
- Jak ty do chuja możesz mówić o tym tak obojętnie? - Krzyknął rozzłoszczony chłopak. - Dokładnie kurwa wiesz co zrobił nam, mojej matce.. i nie zamierzam tego zostwić! - dodał wydając z ust każde słowo przesiąknięte nienawiścią. Jak to? nic nie rozumiem. Mój Ojciec miał coś wspólnego z nimi i matką tego kolesia? Coś czuje że jak dłużej tu zostane wpakuje się w kłopoty.
- Justin, puść mnie kurwa. Doskonale wiem. Po prostu nie mamy żadnych informacji. Wyjechał bez śladu. Nie wiemy czy ma siostre, brata, żone czy dzieci. Ughh Jedźmy już Nick - Odpowiedział sfustrowany.
Czyli nie znają mnie. Lekko sie rozluźniłam. Usłyszałam odjeżdżający samochód, a ja wyszłam zza tego obskurnego garażu i ruszyłam w strone domu. Chciałam biec, cokolwiek. Byłam tak zdenerwowana, że zignorowałam brzęczącą w kieszeni komórkę. Nagle poczułam jak ktoś ciągnie mnie za ręke do tyłu z taką siłą, że się zachwiałam i wpadłam na tą osobę. Czując silne podtrzymujące mnie dłonie, mogłam poznać, że to mężczyzna.
-Witaj shawty. - Przywitał się z chytrym uśmieszkiem na twarzy odpychając mnie od siebie. - Pożesz mi w czymś. - Dodał. Ja tylko przełknęłam śline i stałam bez ruchu...
_____________________________________________________________________________________
No więc mamy pierwszy! Nie macie pojęcia ile sprawia mi radości pisanie tego opowiadania. Wszystko powolutku będzie się rozkręcać i opowiadanie będę trzymać w napięciu. Proszę czy moglibyście komentować,chociaż jedną literką. Chciałabym wiedzieć ile osób czyta. No więc Do zobaczenia za tydzień!!
Rozdział świetny.! Cudownie piszesz, Ty masz talent dziewczyno ;-) Dobrze, że można z anonima pisać. Chyba mnie troszkę kojarzysz, to ja z Twittera hahahah ;D Z wielką niecierpliwością czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńKojarzę, kojarzę! dziękuję, staram się hah ;d To motywuje mnie do dalszej 'pracy' :*
UsuńJEST SUPER! + CZYTAM
OdpowiedzUsuńJuż kocham te opowiadanie
OdpowiedzUsuń